Informatyk skutecznie pozywa (byłego) pracodawcę – co z tego wynika dla pracowników i firm?

Wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z dnia 4 października 2013 r. (sygn. I ACa 895/13, LEX nr 1422536) pokazuje, że roszczenie o zapłatę dwukrotności wynagrodzenia na podstawie art. 79 ust. 1 pkt 1 lit. b pr. aut. może stać się skuteczną bronią także dla informatyka w jego sporze z byłym pracodawcą o wynagrodzenie za stworzony software. W stanie faktycznym, w którym zaistniał spór, koszt dla pracodawcy był niebagatelny: w pierwszej instancji było to 399 000 zł. W drugiej instancji – kwota tego podwójnego wynagrodzenia została obniżona o znaczną część miesięcy, za które należność, w ocenie sądu apelacyjnego, się przedawniła.

Co to oznacza dla informatyków?

Wyrok jasno pokazuje, że standardowe procedury zatrudnienia często nie obejmują specyfiki pracy informatyków, którzy nierzadko na co dzień tworzą utwory chronione prawem autorskim. Pracodawcy nie zawsze precyzyjnie regulują kwestię nabywania praw autorskich, co może skutkować roszczeniami o bardzo wysokie kwoty.

Różne mogą być wykładnie przepisów prawa autorskiego o przedawnieniu. Przecież nielegalne rozpowszechnianie nierzadko stanowi przestępstwo, w związku z czym – w gruncie rzeczy – znacznie dłuższy okres przedawnienia wydawałby się często uzasadniony, jeśli do rozpowszechniania utworu dochodzi bez umowy. Jednak, z drugiej strony, sąd cywilny dla potwierdzenia tego, że doszło do przestępstwa, oczekiwałby wyroku karnego. Ten z kolei, w konfiguracji takiej, jak rozstrzygnięta przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu, był informatykowi całkowicie zbędny. Spór był od początku o środki i o zapłatę. Informatyk nie zmierzał do ukarania kogokolwiek. W efekcie Sąd Apelacyjny we Wrocławiu przyjął krótki, trzyletni okres przedawnienia.

Dla informatyków kluczowe jest szybkie działanie: nie warto czekać dłużej niż trzy lata od momentu, gdy powstała należność. Przedawnienie może zamknąć drogę do odzyskania należności.

Co z tego wynika dla pracodawców?

Zakres obowiązków nie jest obligatoryjnym elementem umowy o pracę. Nie jest nawet obligatoryjnym elementem informacji dla pracownika. Dla pracodawców istotne jest to, na jakie stanowisko zatrudniają, za jaką kwotę, i w jakim wymiarze. Z tego, jakie jest to stanowisko, dla pracodawców najczęściej dość często wynika już zakres obowiązków. Zakres obowiązków można zresztą wprowadzić poprzez szkolenia w pierwszych dniach pracy i nierzadko się tak dzieje. Nie musi on być ujęty na piśmie po to, żeby firma należycie funkcjonowała.

Tymczasem zgodnie z art. 12 ust. 1 ustawy o prawie autorskim, pracodawca nabywa autorskie prawa majątkowe do utworu stworzonego przez pracownika w ramach stosunku pracy tylko wtedy, gdy spełnione są konkretne warunki:

  • istniała umowa o pracę,
  • utwór powstał w trakcie trwania tej umowy i
  • był wynikiem realizacji obowiązków służbowych.

Brak jasnego określenia zakresu obowiązków na piśmie może skutkować nienabyciem praw przez pracodawcę. To szczególnie ważne w przypadku informatyków, których działania niekiedy obejmują tworzenie oprogramowania, nawet jeśli ich formalny zakres obowiązków tego nie przewiduje.

Jak ograniczyć ryzyko prawne?

Dla obu stron sporu wnioski są jasne:

  • informatycy: nie zwlekajcie z działaniami prawnymi, czas działa na waszą niekorzyść.
  • pracodawcy: dokumentujcie zakres obowiązków informatyków na piśmie i jasno regulujcie kwestie praw autorskich.

Niezależnie od tego, czy jesteś informatykiem, czy prowadzisz firmę – wybierz ten sposób stosowania prawa, który maksymalnie ograniczy Twoje ryzyko prawne.