dr Zbigniew Okoń, „Licencja, czy sprzedaż? Wyczerpanie prawa dystrybucji programów komputerowych w prawie UE”

Dr Zbigniew Okoń, autor komentarza do przepisów ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych pod red. dr Damiana Flisaka poświęconych programom komputerowym zaszczycił mnie kopią swojej publikacji „Licencja, czy sprzedaż? Wyczerpanie prawa dystrybucji programów komputerowych w prawie UE” (źródła tej publikacji niestety nie udało mi się odnaleźć, a tak jest w polskiej nauce prawa z reguły w przypadku publikacji „ku czci”…).

Mało który polski prawnik z taką konsekwencją, jak dr Zbigniew Okoń zajmuje się kluczowymi dla prawa IT problemami zakotwiczonymi w prawie autorskim. Pierwszym jego dziełem, z którym miałem – jako jak przypuszczam jeden z nielicznych – okazję się zapoznać, była praca doktorska, już w tamtym czasie (to jest przed wieloma już laty) dotycząca w całości tej problematyki.

W „Licencja czy sprzedaż…” autor dotyka problemu znaczenia słynnego orzeczenia TSUE w sprawie UsedSoft. Tekst zaczyna się omówieniem konstrukcji wyczerpania prawa, które jest terminem technicznoprawnym. „Wyczerpanie prawa” to trafna metafora, ponieważ podobnie jak wyczerpanie zasobów powoduje, że czegoś nie ma. W szczególności jeśli jest wyczerpanie, to uprawniony traci w praktyce prawo autorskie, przynajmniej w pewnej sferze. Wszystko byłoby dobrze, gdyby było jasne, w jakiej dokładnie, jak również, gdyby programy komputerowe zawsze miały także postać materialną, tak jak np. utwory literackie albo muzyczne.

Jednak programy komputerowe są aktualnie bardzo szeroko dystrybuowane przez Internet, tj. bez takiej materialnej postaci (egzemplarza) i bez jego wprowadzenia do obrotu (sprzedaży materialnego egzemplarza). Znana konstrukcja wyczerpania, które miałoby następować wraz ze sprzedażą pierwszego egzemplarza do tego systemu dystrybucji nie pasuje. Jednak intuicyjnie wydaje się, że download kopii i jej uruchomienie na komputerze ma dokładnie ten sam skutek, a zatem… i o tym właśnie jest UsedSoft oraz omawiany tekst dr. Zbigniewa Okonia.

Z „Licencji czy sprzedaży…” dowiadujemy się, że już przed UsedSoft germańskie porządki prawne ukuły specyficzne dla softwaru pojęcie „sprzedaży” odrębne od pojęcia licencji lub przeniesienia autorskich praw majątkowych. To pojęcie sprzedaży w przyjętym w tych porządkach prawnych znaczeniu przeniknęło do wyroku TSUE. Wraz z wyrokiem TSUE stało się elementem interpretacji prawa unijnego (zdaniem autora) lub po prostu – w pewnym zakresie – elementem unijnego porządku prawnego, jako że zawiera unijne normy prawne (m.zd.).

Zestawienie germańskiego orzecznictwa i nauki prawa z wyrokiem TSUE w sprawie UsedSoft uważam za niezmiernie interesujące. Pokazuje ono proces tworzenia prawa unijnego, który nie jest sam w sobie oczywisty. Autor po omówieniu orzecznictwa germańskiego i przeanalizowaniu wyroku TSUE w sprawie UsedSoft przedstawia własne wnioski. Jest to na pewno dla polskiego czytelnika najciekawszy fragment tego specjalistycznego opracowania.

Okazuje się, że dokumenty umowne w odniesieniu do softwaru, niezależnie od swoich nazw – „licencja” i vice versa „sprzedaż” – należy interpretować z punktu widzenia cech „sprzedaży” ujętych w wyroku TSUE, a wcześniej w orzecznictwie sądów germańskiego obszaru prawnego. Może to prowadzić do zaskakujących dla biznesu rezultatów, ponieważ zarówno dystrybuowana przez Internet kopia z akceptowaną przez kliknięcie lub dołączoną umową licencyjną może okazać się „sprzedażą”, jak i – vice versa – egzemplarz softwaru „sprzedawany” w pudełku może okazać się licencją. Konsekwencje prawne tej różnicy idą niezmiernie daleko.

Zgrabnemu tekstowi zazdroszczę komunikatywności i polecam uwadze wszystkich zainteresowanych prawem IT i formułowaniem umów IT na obszarze działania prawa polskiego.